sobota, 31 marca 2007

Kobieta, samochód i mechanik - komunikacja w wyrafinowanym stylu

Ten dzień należałby do zupełnie zwykłych gdyby nie to, że samochód odmówił posłuszeństwa. Po wyczerpaniu własnych pomysłów, co może być przyczyną awarii, zastosowałam standartową procedurę: telefon do mechanika. Mechanik przyjeżdża i pierwsze pytanie po spojrzeniu na mnie: Czy jest pani pewna, że jest paliwo w baku? Bardzo rozbawiło mnie to pytanie, które nawet po odpowiedzi, że na pewno jest, zostało trzykrotnie powtórzone. Trzy razy musiałam potwierdzać, że na pewno w baku jest paliwo. Za trzecim razem sama zaczęłam mieć wątpliwości. Otrząsnęłam się i stanowczo potwierdziłam, że bak wypełniony jest paliwem. Mechanik oczywiście dalej wątpił i sam sprawdził czy się nie mylę. Najwyraźniej mój wygląd zakomunikował panu, że moja orientacja w sprawach samochodu nie jest najlepsza. Po sprawdzeniu, co jest przyczyną awarii – tutaj okazało się, że pompka paliwowa zacięła się – i po paru próbach przekręcania kluczykiem w stacyjce, samochód właścicielki zapalił. Po całej tej akcji mechanik stwierdził, że muszę zjawić się na warsztacie na mały przegląd, ale nie zainkasował nic za fatygę. Przyznanie się do pomyłki było trudniejsze...

Ten prosty przykład, może troszkę bulwersujący pozwala opowiedzieć o procesie komunikowania.

Nadawcą komunikatu byłam ja: Marta Więckowska, właścicielka zepsutego samochodu. Odbiorcą natomiast był mechanik. Najpierw droga komunikacji odbywała się telefonicznie, a komunikat był słowny. Reakcją na tą wiadomość był przyjazd mechanika na miejsce zdarzenia. Tutaj dochodzi do kolejnej reakcji odbiorcy - mianowicie mechanik, zamiast od razu sprawdzić, co jest przyczyną awarii sprawdzając samochód - doszukuje się przyczyny zaistniałej sytuacji w jego właścicielce. Moja osoba staje się dla niego znakiem, który odczytuje posługując się stereotypowym myśleniem. Staję się dla niego symbolem kobiety, kobiety stereotypowej, delikatnej, zajmującej się domem, gotowaniem, której zapewne zupełnie obce są tajniki obsługi tak skomplikowanej maszyny jak samochód i na pewno zbagatelizowałam wskaźnik paliwa. Jako kobieta XXI wieku może powinnam sprzeciwić się takiemu myśleniu, ale wiem za to, że na pomoc tego mechanika zawsze mogę liczyć. Mogę, więc na tą chwilę pozostać w stereotypowej skorupce i pozwolić wykazać się mechanikowi w roli stuprocentowego mężczyzny.






(odniesienia do elementów procesu komunikowania zaczerpnięto z publikacji: „Komunikacja wizualna – wybrane zagadnienia” Joanna Sarzyńska-Putowska )

poniedziałek, 19 marca 2007

Psychologiczna analiza procesu widzenia

Przenieśmy się do nowojorskiego Dobelle Institute, gdzie przeprowadzono test na 66-letnim mężczyznie, który stracił wzrok 30 lat temu. Mianowicie po wprowadzeniu go do pokoju, w którym nigdy nie był, mężczyzna bez problemu obchodzi stojącego na środku manekina, dochodzi do ściany, z wieszaka zdejmuje kapelusz, ponownie podchodzi do manekina i nakłada mu go na głowę. Udało się dobrze przejść ten test dzięki pewnym elementom wchodzącym w skład „oka przyszłości” – okulary, komputer, elektrody. W lewym szkle ciemnych okularów ukryta została miniaturowa kamera a w prawym ultradźwiękowy detektor odległości. Z nich płyną impulsy, które trafiają za pośrednictwem 4 przewodów do komputera ukrytego w przypominającej chlebak niewielkiej torbie. W tym momencie następuje elektroniczna obróbka impulsów polegająca na wzmocnieniu niezbędnych a wyeliminowaniu zbędnych informacji, głównie szumu tła.


„Uszlachetnione sygnały kierowane są z chlebaka z powrotem w stronę głowy: grubą wiązką przewodów docierają do 68 platynowych elektrod wszczepionych do mózgowego ośrodka wzroku. Każda z nich wytwarza do czterech świetlnych punkcików jarzących się niczym gwiazdy na nieboskłonie. Na podstawie konfiguracji punkcików i intensywności, z jaką się świecą, mózg buduje sobie obraz otoczenia. Dzięki temu niewidomy dostrzega zarysy znajdujących się przed nim przedmiotów, zwłaszcza jeśli odcinają się one od otoczenia, tak jak ciemny kapelusz na tle białej ściany”[1]

Dzięki temu doświadczeniu wyraźnie widzimy na czym polega proces widzenia. Błędne jest myślenie, że oczy tworzą w mózgu obrazy. Gdyby tak było w musiało by istnieć wewnętrzne oko które znowu oglądałoby obrazy, z kolei to wskazywałoby na potrzebę istnienia kolejnego oka i następnego i następnego...

Funkcja oczu polega tak naprawdę na nadawaniu do mózgu informacji zakodowanych w czynności tkanki nerwowej – w postaci ciągów impulsów elektrycznych.

Przedmioty przedstawione są w kodzie, który nasz mózg odczytuje. Funkcja oczu polega tak naprawdę na nadawaniu do mózgu informacji zakodowanych w czynności tkanki nerwowej – w postaci ciągów impulsów elektrycznych.

Aby łatwiej zrozumieć ten proces można się posłużyć analogia z pismem. Litery i słowa są w pewnym rodzaju kodem, które niosą ze sobą pewne znaczenie. Dla nas słowa nie są ciągiem jakiś znaków tylko każdemu z nich przypisujemy pewien obraz, skojarzenie, wspomnienie itd. Oddziałują one we właściwy sposób na mózg osoby czytającej, lecz nie stanowią obrazów tego co wyrażają. „Kiedy patrzymy na coś, oglądany przedmiot jest przedstawiony we wzorcu czynności nerwowej, który dla mózgu staje się przedmiotem. Nie ma natomiast żadnego wewnętrznego obrazu”[2]



Teoria postaci

Zwolennicy teorii postaci jednak twierdzili, że wewnątrz mózgu tworzą się obrazy – pola elektryczne w mózgu które naśladują kształt postrzeganych przedmiotów. Nie ma wystarczających dowodów potwierdzających tą teorię, ale zwolennicy tej teorii wskazali na niektóre ważne zjawiska:

1) skłonność układu spostrzegającego do grupowania przedmiotów w proste jednostki, ( przykład – równomiernie rozmieszczone kropki „organizujemy” w rzędy, kolumny lub w oddzielne figury ) ORGANIZUJEMY ODRĘBNE BODŹCE WZROKOWE W PRZEDMIOTY

2) nastawianie mózgu na wypatrywanie przedmiotów ( umożliwia rozpoznanie czyjejś twarzy w rysunku karykaturzysty, nawet jeśli rysunek składa się z kilku kresek my potrafimy dostrzec twarz )

3) mózg wyszukuje kształty i znajduje je gdzie tylko to możliwe. Dlatego niekiedy widzimy przedmioty nawet tam gdzie ich nie ma, np. dopatrujemy się rysów twarzy w ogniu.

4) Przy widzeniu przedmiotów korzystamy wcześniej nabytej wiedzy o przedmiocie przy pomocy innych doznań zmysłowych – dotykowych, smakowych, węchowych, słuchowych, cieplnych itd. Przedmioty nie są samymi wzorcami pobudzeń. „Kiedy znamy przeszłość i możemy domyślać się przyszłości danego przedmiotu staje się on czymś więcej niż bodźcem wywołującym doznania zmysłowe: jest uosobieniem wiedzy i przewidywań, bez których życie, nawet w najprostszej postaci byłoby niemożliwe.”[3]

Często się zdarza, że ten sam wzorzec pobudzenia oka, może być dwojako interpretowany. Zjawisko to wykorzystuje wielu artystów w swoich pracach np. Salvador Dali, „który igrał ze zdolnością ludzkiego umysłu do interpretowania na dwa różne sposoby dzieła powstałego w skutek tych samych pociągnięć pędzla.”[4] Obrazy te pozwalają na postrzeganie dwóch odrębnych wizerunków, ale również wywołują wrażenie ciągłego przechodzenia jednego w drugie. Spróbujmy rozpracować to zjawisko w analogi do słów które brzmią tak samo, ale niosą ze sobą inne znaczenie, przykład - słówa: nein ( z języka niemieckiego – znaczenie: „nie” ) i nine ( z języka angielskiego – znaczenie: dziewięć ). Oba te wyrazy w wymowie tak samo brzmią, ale każde z nich przekazuje inną treść.


Dlaczego właściwie tak się dzieje, że ten sam obraz potrafimy interpretować w różny sposób? Trzeba sobie uzmysłowić, że „postrzeżenie nie jest określone po prostu przez wzorzec bodźca, jest ono raczej pełnym dynamiki poszukiwaniem najlepszej interpretacji dostępnych danych. To co widzimy to są hipotezy ciągłego tym co znajduje się przed nami, które staramy się weryfikować pozostałymi zmysłami. Przy obrazach dwuznacznych nie potrafimy stwierdzić która interpretacja jest poprawna, dlatego co chwile nasz fizjologiczny układ postrzegający podejmuje raz jedną hipotezę raz drugą, nie dochodząc do ostatecznych wniosków, ponieważ najlepsza odpowiedź nie istnieje.Tutaj warto podkreślić, że postrzeganie i myślenie nie są od siebie niezależne.


Wrażenie ciągłego przechodzenia jednego obrazu w drugi związane jest ze zjawiskiem obuocznej rywalizacji – kiedy każdemu oku pokazuje się w tym samym czasie inny wzorzec wzrokowy. Możemy to zjawisko przeprowadzić w łatwy sposób. W prawą dłoń należy wziąć tekturowy cylinder i przyłożyć do prawego oka. Lewą dłoń trzymaj skierowaną ku twarzy wewnętrzną stroną w odległości około 10 cm od lewego oka, tak aby krawędzią ręki dotykała rury. Najpierw odniesiesz wrażenie, że w dłoni jest dziura, ponieważ mózg będzie się koncentrował na bodźcu z prawego oka. Po pewnym czasie dziura ta wypełni się niewyraźnym obrazem całej dłoni z lewego oka. Przy dalszej obserwacji obrazy będą pojawiać się naprzemiennie. Dzieje się tak, ponieważ mózg wybiera najpierw bodziec wzrokowy z jednego oka a potem z drugiego.[5] Warto tutaj prześledzić drogi wzrokowe mózgu. „ Nerw wzrokowy dzieli się w obrębie skrzyżowania nerwów wzrokowych tak, że prawa połowo każdej siatkówki jest reprezentowana po prawej stronie kory potylicznej, lewa – po stronie prawej.[6]


Czy trzeba się uczyć, jak widzieć?

„w jaki sposób poznajemy świat lub bardziej dokładnie czy możemy postrzegać zanim nauczyliśmy się postrzegać?”[7]

Nurty filozoficzne można podzielić na 2 główne:

-metafizyczny – rodzimy się posiadając już pewną wiedzę o świecie, odkrywamy nowe fakty na drodze rozmyślań i gry symboli

-empiryczny – „wszelkie poznanie wywodzi się z doświadczenia zmysłowego”[8]; odkrywamy nowe fakty na drodze eksperymentu i obserwacji.

Trudno np. stwierdzić, że odkrycia matematyczne, kształtują wiedzę o rzeczach, raczej wiedzę o możliwych układach symboli. Jednak z drugiej strony żyją na świecie zwierzęta, które posiadają pewną wiedzę o świecie zanim zdobędą jakiekolwiek doświadczenie np. owady, zanim zdążą się czegokolwiek nauczyć świetnie chronią się przed napastnikiem, czy poszukują zdobyczy, a ptaki wędrowne, nawet jeśli nie widziały nieba, wykorzystują układy gwiazd, będące przewodnikiem w locie nad oceanami. Dzieje się tak dzięki dziedziczeniu przez nie „zasobu wiedzy, zgromadzonego przez przodków w toku ich doświadczeń”[9] To dziedziczenie nie jest bezpośrednie, odbywa się najprawdopodobniej przez modyfikację kodu genetycznego. Różne są wzorce zachowań ( np. wobec wroga, które są możliwe, dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu kończyn i narządów zmysłów). Proste odruchy, które chronią nas przed upadkiem lub uduszeniem się są wyuczone, nabywamy je automatycznie. Warto jeszcze dodać, że zwierzęta na niskich szczeblach drabiny ewolucyjnej wykonują niemal wyłącznie nie wyuczone postrzeganie przedmiotów. Co ciekawe przy niewielkim zakresie postrzegania reakcje są stereotypowe. Zatem jak rozstrzygnąć ten spór. W Psychologii rozróżnia się reakcje: wrodzone i wyuczone. Reakcje wrodzone wynikają z wiedzy niewymagającej doświadczenia, te drugie – wyuczone – z wiedzy wywodzącej się z obserwacji.[10]

Warto tutaj przytoczyć pewne badania przeprowadzone na dzieciach, których celem było stwierdzenie w jakim stopniu dziecko musi się uczyć jak widzieć. W pierwszym taki badaniu, jego autor Fantz, wykorzystuje występującą u dzieci zdolność do kierowania oczu na przedmioty budzące zainteresowanie. W badaniu tym prezentowano dzieciom pary figur i zapisywano czas, przez jaki wzrok dziecka spoczywa na każdej z dwóch figur.


Dzieci przypatrywały się dłużej rysunkowi przypominającemu twarz, niż rysunkowi wykonanemu z tych samych linii i na takim samym polu, lecz ułożonym w sposób przypadkowy. Dla dziecka, które jeszcze niczego specjalnego się nie nauczyło, obraz twarzy ma wyraźne znaczenie. Odkryto również, że dzieci wolą proste kuliste przedmioty niż ich płaskie obrazy, co może wskazywać, iż mają maja pewną wrodzoną zdolność postrzegania głębi. Można przypuszczać, że przedmioty, że przedmioty biologicznie ważne wywołują zdolność do natychmiastowej reakcji wzrokowej.


Kolejne badanie autorstwa pani Eleonor Gibbon, „Urwisko wzrokowe”, w którym dzieciom pokazuje się umieszczoną tuż przed nimi stromą ścianę, nad która znajduje się szklana pozioma płyta. Dziecko nie chce pełzać po szkle , ponad stromą ściana i w ten sposób wyraźnie ujawnia, że dostrzega głębię i związane z nią niebezpieczeństwo.


Jak wiemy obraz rzutowany na siatkówkę jest odwrócony, z powodu krzyżowania się promieni świetlnych w soczewce. A my jednak nie postrzegamy świata do góry nogami. Dokładnie tą sprawa zajął się Helmholtz, który twierdził, że nie ma znaczenia jakie jest ułożenie obrazu na siatkówce, pod warunkiem, że zostaje on w stałym odniesieniu do świata, który poznajemy za pomocą pozostałych zmysłów, dotyku itd. Uczymy się widzenia świata kojarząc wrażenia wzrokowe z dotykowymi i odwrócenie obrazu nie ma tutaj żadnego znaczenia.


Podążając tym tropem przeprowadzono serię eksperymentów, w których zmieniamy położenie obrazu lub go dowolnie zniekształcamy. Zagadnieniem tym zajmował się angielski psycholog G. M. Stratton, który wykonał rozmaite urządzenia optyczne służące do ukazywania i odwracania obrazu siatkówkowego, stosując układ soczewek i luster. Przeprowadził badanie na sobie i był pierwszym człowiekiem, którego obraz siatkówkowy nie był odwrócony. W trakcie eksperymentu zapisywał każdego dnia swoje obserwacje. Z zapisów tych wynika że im dłużej nosił urządzenie odwracające obraz siatkówkowy tym problemy z poruszaniem się stawały się coraz mniejsze. Oglądane przez niego rzeczy oględnie wydawały się niemal normalne, ale w momencie, gdy skupiał na nich większą uwagę, wykazywały skłonność do przyjmowania wyglądy odwróconego.

Czytając relacje z tego typu doświadczeń „odnosi się wrażenie, że w ich odwróconym świecie jest cos osobliwego, choć oni sami z najwyższą trudnością określają na czym to właściwie polega.”[11] Możliwe, że dzieje się tak dlatego, że odwrócony świat staje się dla nich normalny do momentu kiedy skupiając uwagę na jakiejś szczególnej cesze tego co widzą zauważą pewne nieprawidłowości.

Podobne badanie przeprowadził Kohler. W tym eksperymencie również opiera się na relacjach słownych osób badanych, które często były wręcz paradoksalne. Na przykład przechodniów widzieli po właściwej stronie ulicy, choć obraz był odwrócony z lewa na prawo, natomiast kierunek ruchu wskazówek oceniali jako fałszywy. Zaobserwowano tutaj bardzo duży wpływ dotyku na widzenie. We wczesnych okresach adaptacji przedmioty miały skłonność do nagłego przyjmowania normalnego wyglądu, kiedy zostały dotknięte. Podobna sytuacja występowała gdy obraz wydawał się fizycznie niemożliwy – świeca wydawała się odwrócona do momentu gdy nie została zapalona, wówczas nagle przybierała wygląd normalny, z płomieniem skierowanym do góry.


Jeszcze jedno doświadczenie, które warto przytoczyć autorstwa Ivo Kohler, który nosił szkła pomalowane w połowie na czerwono, a w połowie na zielono. Kiedy spojrzał w lewo wszystko przyjmowało barwę czerwoną, a kiedy spojrzał w prawo – barwę zieloną. W momencie kiedy usuniemy filtry, strona zielona wygląda czerwono i odwrotnie. Efekt ten nie jest związany z lokalizacją obrazu na siatkówce, lecz z położeniem oczu względem głowy. W związku z tym przystosowanie to musi zachodzić w mózgu a nie w oczach.


Nie jest łatwo jednoznacznie ocenić wyniki wcześniejszych eksperymentów, ale można stwierdzić, że człowiek wykazuje pewne przystosowanie do przemieszczeń obrazu na siatkówce. Jednak czy jest to niezbity dowód, że dzieci muszą się uczyć widzieć? Nie wiemy również czy ta adaptacja w przeprowadzonych eksperymentach związana jest z gruntowną reorganizacją postrzegania czy stanowi jedynie nakładanie się późniejszych interpretacji na wcześniejsze. Jedno co na pewno możemy stwierdzić to fakt iż ludzki układ postrzegania, charakteryzuje się „godną uwagi giętkością i zdolnością do przystosowywania się do nowych warunków.”[12]



[1] Zmysły. Wzrok. Sztuczne oko Artur Włodarski 2000-12-11

[2] R.L. Gregory, Oko i mózg. Psychologia widzenia., PWN, Warszawa 1971, str 8

[3] R.L. Gregory, Oko i mózg. Psychologia widzenia., PWN, Warszawa 1971, str 9

[4] Widzenie – okno na świadomość, Nisko K. Logothetis

[5] Widzenie – okno na świadomość, Nisko K. Logothetis

[6] Oko i mózg – psychologia widzenia, R. L. Gregory str 82

[7] Oko i mózg , psychologia widzenia; R. L. Gregory str 222-223

[8] Oko i mózg , psychologia widzenia; R. L. Gregory str 222-223

[9] Oko i mózg , psychologia widzenia; R. L. Gregory str 224

[10] Oko i mózg , psychologia widzenia; R. L. Gregory str 223

[11] R.L. Gregory, Oko i mózg. Psychologia widzenia., PWN, Warszawa 1971, str 98

[12] R.L. Gregory, Oko i mózg. Psychologia widzenia., PWN, Warszawa 1971, str 101

środa, 7 marca 2007

złudzenia optyczne (postrzeganie ruchu)



Kolejne iluzje, które zostaną zaprezentowane związane są z postrzeganiem ruchu. Wykrywanie ruchu jest istotne dla przeżycia zarówno dla zwierząt poczynając od najniższych gatunków. Dlatego u niektórych gatunków narząd wzroku służy jedynie do wykrywania ruchu natomiast nie potrafi już określić jak wygląda dany obiekt, który jest w ruchu. Ruchome obiekty mogą stanowić niebezpieczeństwo bądź potencjalny pokarm, natomiast przedmioty nieruchome mogą być na ogół pomijane. Dlategou niektórych gatunków narząd wzroku służy jedynie do wykrywania ruchu natomiast zbędna jest już informacja jak wygląda dany obiekt, który jest w ruchu. Ludzkie oko jest bardziej zaawansowane i nie tylko dostrzega ruch, ale również potrafi zidentyfikować obiekty. Wyjątek stanowi obszar obwodu siatkówki, który jest wrażliwy tylko na ruch. Kiedy w obwodowych częściach pola widzenia pojawia się jakiś przedmiot w ruchu to potrafimy dostrzec tylko ruch i jego kierunek natomiast przedmiot pozostaje niezidentyfikowany.
Kiedy ruch ustaje przedmiot staje się niewidoczny. Ale w momencie gdy skrajna część obwodu siatkówki zostanie pobudzona przez ruch, nie widzimy obrazu, natomiast pobudzenie to zapoczątkowuje odruch, który ustawia gałki oczne tak, aby przedmiot znalazł się w środku pola widzenia, w skutek czego zaczyna działaś wysoko rozwinięta okolica dołka z jej siecią nerwową, co umożliwia rozpoznanie przedmiotu.




Istnieją dwa układy postrzegania ruchu, które nazwiemy układem obraz-sitakówka, układem oko-głowa. Zajmijmy się pierwszym układem. Kiedy oczy pozostają nieruchome, obraz ruchomego przedmiotu pobudza receptory i wzbudza w siatkówkach sygnały prędkości. Natomiast kiedy oczy śledzą ruchomy obiekt obrazy pozostają na mniej lub bardziej nieruchome, zakładając, że mamy o czynienia z jednolitym tłem, np. światełko w ciemności. Zatem w jaki sposób dostrzegamy ruch? Najprawdopodobniej sam obrót gałek ocznych względem pozycji głowy powoduje postrzeżenie ruchu. Ale co się dzieje, kiedy śledzimy ruchomy przedmiot a tło nie jest jednolite i obrazy przesuwają się przez kolejne receptory? Wówczas nie doznajemy wrażenia ruhu świat nie porusza się wraz z ruchem oczu. Dlaczego tak się dzieje? Zatem oba układy obraz-siatkówka, oko-głowa muszą się nawzajem wykluczać.
Ale która część narządu wzroku jest odpowiedzialna za hamowanie informacji z receptorów siatkówki w momencie, gdy poruszamy oczami? Czy są to mięśnie wokół oczu, które umożliwiaja ich ruch (a dokładniej receptory znajdujące się w nich)? Można to łatwo sprawdzić, wykorzystując zjawisko powidoku. Najpierw należy wyróżnić dwa rodzaje ruchów gałek ocznych: bierny ( np. wprawiamy w ruch oko przyciskając je palcem ) i ruch dowolny ( sterowany przez nasz mózg ). Doświadczenie zaczynamy od obserwacji światła w ciemności ( aby uniknąć tła ). Następnie, gdy przeniesiemy wzrok na czarne tło, wówczas następuje efekt powidoku. W tym momencie stwierdzamy, że przy nadawaniu gałce ocznej ruchu biernego, powidok się nie porusza. Zatem same mięśnie wokół oczu nie są odpowiedzialne za postrzeganie ruchu a co za tym idzie nie wyłączają siatkówkowych sygnałów ruchu. W momencie gdy gałka oczna wykonuje ruch dowolny stwierdzamy, że powidok porusza się wraz z okiem. Doświadczenie to potwierdza teorię Helmholtza. Siatkówkowe sygnały ruchu są wyłączane nie przez sygnały płynące z mięśni ale, prez sygnały płynące z ośrodków mózgowych, sterujących ruchem oczu.



Kolejna iluzja (http://www.michaelbach.de/ot/mot_rotsnake/index.html) jest związana z postrzeganiem ruchu pozornego. Ta zachwycająca iluzja ruchu jest generowana przez statyczne, powtarzające się niesymetryczne wzorce (RAP) takie jak na przykład "Obracające się węże" stworzone przez Kitaoka. Jak RAPy generują fałszywe (złudne) sygnały ruchu?. Małe mimowolne ruchy oczu podczas ustawiania ostrości są prawdopodobnie podstawowym czynnikiem tych iluzji, ale nie zależą od „dreszczy” podczas ustawiania ostrości. Zakłada się, że te iluzje powstają głownie na skutek szybkich i wolnych zmian w neuronowej reprezentacji kontrastu (w RAPach bazujących na kontraście) lub jaskrawości (w RAPach bazujących na jaskrawości). Czasowe przesunięcie w neuronowej odpowiedzi na wysoki kontrast może powodować wrażenie ruchu w przypadku zmiany ostrości widzenia. Podstawowa częścią tego wyjaśnienia jest fakt ze detektory ruchu nie są w stanie skompensować dynamizmu kodowania neuronowego. Kolor i kontrast wzmagają iluzje, przy czym istnieją rapy w odcieniach szarości które równie skutecznie wywołują wrażenie ruchu.



Efektywność tej iluzji zależy również od jasności tła przy 50% szarości efekt jest
najmocniejszy. Podobny jest to świetny test na sprawdzenie naszej odporności na stres. Im wolniejsze ruchy dostrzegamy tym nasza zdolność znoszenia stresu jest większa. Efekt ten jest związany z ruchami gałek ocznych, które nie mają wyraźnego związku z cechami psychologicznymi. Chociaż zdarzają się ludzie którzy nie widzą tej iluzji w ogóle pomimo iż nie wykryto u nich anormalnych ruchów gałek ocznych (wśród nich jest znany naukowiec). Nie ma na razie żadnych danych potwierdzających zależność stresu czy wieku na odbiór tej iluzji. Jak opisuje Kitaoka i Ashida (twórcy tej iluzji) asymetrycznie rozłożone stopnie jasności są wymagane dla tego typu iluzji i mechanizm działania tej iluzji jest podobny do iluzji „obracających się szprych”(http://www.michaelbach.de/ot/mot_spoke-illusion/index.html), gdzie stopnie jasności są w podobny sposób rozłożone.



W kolejnej iluzji pojawia się koło zdefiniowane przez układ sektorów rozłożonych stopniowo od ciemnych po jasne, które obracają się zgodnie ze wskazówkami zegara. Natomiast „szprychy” - linie wydają się kręcić w przeciwnym kierunku. Jednak przyjrzyjmy się uważnie. Linie cały czas pozostają w tym samym miejscu. Każda ze „szprych” troszeczkę przesuwa się w jednym kierunku, po czym powoli wraca na dawna pozycję. Kiedy analizujemy krok po kroku występujące stopnie szarości obok wybranej linii, zauważamy dwa stopnie. W pierwszym z nich ( gdy sektor jest w tym samym odcieniu szarości) linia scala się z jednej strony z sektorem, poczym scala się z nim znowu z drugiej strony. Od tego przejścia identyfikacja szprychy zanika i z tego powodu pozornie zmienia swoją pozycję. Każda „szprycha” w innym czasie przechodzi ten etap, całe zgrupowane te zmiany elementów powodują postrzeganie ciągłego ruchu. Odpowiedzialne są za to mechanizmy integrujące.



Kolejną iluzją (http://www.lifesci.sussex.ac.uk/home/George_Mather/TwoStroke.html, http://www.michaelbach.de/ot/mot_reverse-phi/index.html) będącą wynikiem działania mechanizmów integrujących jest „odwrotność zjawiska phi”. Zaprezentowane zostały dwie animacje. W której z nich dostrzegasz płynny ruch? Na lewym obrazku dostrzega się prawie płynny ruch, natomiast na prawym dostrzegamy zmieniające się dwa zdjęcia dwie pozycje. W lewym obrazku również zastosowane są dwie pozycje i tworzą one dwie pierwsze klatki. Dwie pozostałe składają się z obrazu negatywnego tych samych klatek. Zatem prawy obrazek prezentuje ruch z oczywistym przeskokiem z pierwszej klatki do drugiej. Animacja lewa zawiera 4 klatki. Motocykl porusza się raz do przodu raz do tyłu, ale przeskok do tyłu jest w towarzystwie negatywnego obrazu, dzięki czemu pozornie zostaje odwrócony kierunek postrzeganego ruchu. Zatem nie widzimy w ogóle ruchu w tył tylko sam ruch do przodu. Klatki są ułożone w następujący sposób: 1 pozycja w prawo, pozytyw; 2 pozycja w lewo, pozytyw; 3 pozycja w prawo, negatyw; 4 pozycja w lewo, negatyw. Ten wzór z półokresem stworzonym z negatywu zgrabnie dopasowuje się do otwartej przestrzeni detektora ruchu dostarczając sygnał ruchu tylko w jednym kierunku.



Iluzją działająca na podobnych zasadach jest tzw. efekt stroboskopowy. Wrażenie wzrokowe po obejrzeniu bodźca utrzymuje się przez krótki czas nawet po tym, kiedy wywołujący je bodziec przestał już działać. To zjawisko utrzymywania się obrazu wzrokowego po raz pierwszy odkryte zostało przez pomysłowego wynalazcę w XVII wieku, kiedy to przywiązawszy do jednego końca sznura żarzący się węgielek i trzymając w ręku drugi zaczął nim szybko obracać w ciemności pojawił się krąg ognisty. Obraz wzrokowy przechowywany jest przez ok. 150 milisekund. Jeżeli prawidłowo ustalimy przerwy między błyskami, możemy u obserwatora uzyskać efekt światła ciągłego lub jak w przypadku naszej iluzji efekt ruchu płynnego. Po pierwszym błysku następuje reakcja wzrokowa, która utrzymuje się w ciągu 100 milisekund. jeżeli drugi błysk następuje dostatecznie szybko po pierwszym to reakcja na ten błysk wystąpi już, za nim wygaśnie reakcja na błysk uprzedni. W ślad za drugim błyskiem można w tym samym czasie eksponować trzeci. Tak więc błyski światła wywołują w systemie wzrokowym reakcję ciągłą, postrzeganą jako ciągłe światło, ruch ciągły. Częstotliwość migotania, w czasie którego szereg kolejnych błysków spostrzegany jest jako nieprzerwane światło ciągłe nazywamy krytyczną częstotliwości migotania mechanizm integracji bodźców.


http://www.lifesci.sussex.ac.uk/home/George_Mather/TwoStroke.htm




Dzięki efektowi stroboskopowemu, możemy obejrzeć telewizję, podziwiać kinematografię na dużym ekranie kinowym lub zobaczyć świat na wielu stop klatkach w dyskotece. Efekt stroboskopowy możliwy jest dzięki niezdolności siatkówki do śledzenia i sygnalizowania szybkich zmian jasności. Właśnie w wyniku tego procesu następujące po sobie oddzielne kadry na ekranie kinowym czy też telewizyjnym stworzą złudzenie ruchu ciągłego. W kinie projekcja odbywa się z prędkością 24 kadrów na sekundę. Natomiast światło padające na ekran zostaje wygaszone na ten moment, który jest niezbędny do zmiany kadru, inaczej obserwowalibyśmy migotanie obrazu. Każdy kadr rzutowany jest kilkakrotnie tzn. zamiast projekcji ciągłego jednego kadru, światło przerywane jest raz lub kilkakrotnie.
Telewizja przezwycięża problem migotania odmiennie. Obraz nie jest przedstawiany w całości lecz buduje się go w liniach w sposób znany jako „wybieranie międzyliniowe”, które zmniejsza migotanie.


Ostatnio przemysł rozrywkowy ponownie wprowadził, migotanie pozwalające przekonać się naocznie, jak wyglądałby świat, gdyby w naszym systemie wzrokowym nie występowały mechanizmy integrujące. Przy światłach stroboskopowych wykorzystywanych w dyskotekach bądź w świetlnych widowiskach estradowych stosuje się serię odrębnych zjawisk migawkowych, także kolejny prezentowany obraz zdąży zniknąć, zanim pojawi się następny. W efekcie system wzrokowy nie nadąża łączyć kolejnych błysków i obserwator postrzega nierealne, porozrywane obrazy. Światło stroboskopowe umożliwia obserwację wielu rzeczy znajdujących się w ruchu i to z zupełnie innej strony niż normalnie. Przy odpowiednim nastawieniu częstotliwości błysków można zaobserwować np. pracujący wentylator, który wydaje się obrać bardzo powoli lub wręcz stać w miejscu, lub bąbelki w akwarium, które zamiast lecieć do góry, spadają do dołu i chowają się w nadtleniaczu, albo wirująca moneta, która zdaje się lewitować tuż nad powierzchnią stołu.


Następna prezentowana iluzja nazywa się „krok po kroczku” (http://www.michaelbach.de/ot/mot_feet_lin/index.html) i wręcz przeciwnie do poprzednich, wywołuje zaburzenia płynności ruchu. Mamy tutaj do czynienia z dwoma prostokątami, które poruszają się w linii prostej raz z lewej strony na prawą i na odwrót. W momencie, gdy grid jest widoczny obiekty wydają się wypadać z płynnego ruchu mimo iż ich ruch jest płynny i równoległy. Ruch ten można porównać do ruchu tip-top-owego. Raz jeden obiekt wysuwa się do przodu po czym zwalnia i drugi obiekt jest już dalej. Jako pierwszy zademonstrował tę iluzję Stuart Antsis w 2003 roku.



I stopień wyjaśnienia zjawiska:
Wyłączamy kolor teraz wydaje się oczywiste, że krawędzie szarego obiektu łączą się z jasnymi linami i są tylko widoczne, gdy przemierzają czarne tło. Czyli przez połowę czasu tak naprawdę nie ma sygnału ruchu i percepcja w tym momencie nie odczytuje ruchu a my odczytujemy, że raz porusza się jeden obiekt raz drugi.



II stopień wyjaśnienia zjawiska:
Włączamy kolor zredukowany kontrast między krawędziami boków obiektu i pasków tworzących tło, pozwala wciąż utrzymywać efekt iluzji, przy czym teraz ruch jest spowalniany nie zatrzymywany. Podsumowując, przy małym kontraście sygnał ruchu jest słaby, a my postrzegam zwolnienie ruchu. A kiedy kontrast jest już duży wówczas sygnał ruchu jest już silny a my poprawnie odczytujemy jego prędkość.



W kolejnej części wykładu zajmiemy się wyjaśnieniem iluzji „zamrożenia ruchu obrotowego”
(The Freezing Rotation Illusion, http://www.michaelbach.de/ot/mot_freezeRot/index.html), której autorem jest Max R. Dürsteler. Iluzja ta zwyciężyła w konkursie "2006 Best Visual Illusion of the Year Contest" . Obserwujemy teraz w ruchu obrotowym dwa elementy: wewnętrzny tekst i zewnętrzny dysk składający się z kolorowych kropek. Wewnętrzny dysk kołysze się raz w prawą raz w lewą stronę. A jak porusza się wewnętrzny element? Czy jest to płynny ruch? A może jego ruch zatrzymuje się w zależności od rotacji zewnętrznego elementu? Kiedy zasłonimy zewnętrzny dysk wydaje się oczywiste, że centralny obiekt porusza się płynnie. Natomiast w momencie kiedy jest widoczny zewnętrzny dysk, to wywiera on wpływ na postrzeganie ruchu elementu wewnętrznego.
Konkluzje:
1. Jeśli pierwszoplanowy obiekt i jego tło znajdują się w ruchu obrotowym w tym samym kierunku i prędkości obrotowe niewiele się różnią od siebie, postrzegana prędkość wewnętrznego obiektu jest dużo mniejsza niż jego rzeczywista prędkość.
2. jeśli oba obiekty kręcą się w przeciwnych kierunkach, postrzegana prędkość pierwszoplanowego obiektu jest taka sama albo troszkę wyższa od rzeczywistej prędkości.
3. Asymetryczny mechanizm ruch tła wpływa na ruch obiektu wewnętrznego nie odwrotnie.






Na sam koniec nawiązaniu do poprzedniego wykładu zaprezentowane zostały iluzje związane postrzeganiem obrazu 2d jako 3d, przy czym dodatkowym elementem jest ruch.
Zanim światło dotrze do siatkówki oka, przechodzi przez rogówkę, płyn wodnisty, tęczówkę, soczewkę i ciało szkliste. Ten narząd niekiedy nas zawodzi pozwalając nam ulec złudzeniom optycznym. Jeśli jakiś specjalista optyk postanowił zbudować oko i starałby się wyeliminować wszystkie niedoskonałości oka ludzkiego to jego starania by się nie powiodły. Mimo wszystko instrumenty zrobione przez człowieka nie są tak doskonałe jak narządy ludzkie. Oko to wspaniały instrument, świetnie przystosowany do funkcji, jaką musi wykonywać, bardziej wrażliwy, bardziej elastyczny i bardziej niezawodny niż instrumenty zrobione przez człowieka. Dzięki tym iluzjom, których doznajemy jesteśmy w stanie określić na jakich zasadach działa nasz zmysł wzroku i w jaki sposób możemy to wykorzystać. Wiele złudzeń jakich doznajemy ma podłoże psychologiczne i nie ma nic wspólnego z niedoskonałościami naszego wzroku. Po prostu nasze pragnienia żeby coś zobaczyć są tak silne, że nie potrafimy dostrzec prawdziwej rzeczywistości.

Na sam koniec nawiązaniu do poprzedniego wykładu zaprezentowane zostały iluzje związane postrzeganiem obrazu 2d jako 3d, przy czym dodatkowym elementem jest ruch.

Marcel Duchamp (1887–1968)



Zanim światło dotrze do siatkówki oka, przechodzi przez rogówkę, płyn wodnisty, tęczówkę, soczewkę i ciało szkliste. Ten narząd niekiedy nas zawodzi pozwalając nam ulec złudzeniom optycznym. Jeśli jakiś specjalista optyk postanowił zbudować oko i starałby się wyeliminować wszystkie niedoskonałości oka ludzkiego to jego starania by się nie powiodły. Mimo wszystko instrumenty zrobione przez człowieka nie są tak doskonałe jak narządy ludzkie. Oko to wspaniały instrument, świetnie przystosowany do funkcji, jaką musi wykonywać, bardziej wrażliwy, bardziej elastyczny i bardziej niezawodny niż instrumenty zrobione przez człowieka. Dzięki tym iluzjom, których doznajemy jesteśmy w stanie określić na jakich zasadach działa nasz zmysł wzroku i w jaki sposób możemy to wykorzystać. Wiele złudzeń jakich doznajemy ma podłoże psychologiczne i nie ma nic wspólnego z niedoskonałościami naszego wzroku. Po prostu nasze pragnienia żeby coś zobaczyć są tak silne, że nie potrafimy dostrzec prawdziwej rzeczywistości.

bibliografia:

1.Prof. Dr. rer. nat. Michael Bach
Alte Bundesstr. 55a
79194 Gundelfingen Germany
email: michael.bach@uni-freiburg.de
<www.michaelbach.de>

2.
R. L. Gregory: OKO I MÓZG psychologia widzenia
PWN, Warszawa 1971

3. Lindsay P.H., Norman D.A.: Procesy przetwarzania informacji u człowieka,
PWN, Wyd. I, 1984













złudzenia optyczne



Celem wykładu jest pokazanie pewnych zasad funkcjonowania narządu wzroku. Postaram się je przybliżyć poprzez analizę złudzeń optycznych, które bardzo dobrze zdradzają w jaki sposób działa nasz narząd wzroku.

Współczesna psychologia poznawcza poszukuje wyjaśnień analizując przetwarzanie danych przez ludzki umysł. Wydaje się, że mózg jest specjalnie zaprogramowany, by w pewien sposób odbierać rzeczywistość. Wszystko to, co dostrzega, konfrontuje z sumą wcześniej zebranych doświadczeń i wyciąga odpowiednie wnioski. Nowe informacje są zachowywane przez całe życie. Wykorzystując zarówno wrodzoną, jak i nabytą wiedzę, nasz mózg bezustannie analizuje odbierane obrazy, pozwalając nam na natychmiastowe zrozumienie rzeczywistości. Co się jednak dzieje, kiedy mózg wyciąga fałszywe wnioski z oczywistych pozornie, przesłanek? Złudzenia są często skutkiem pracy naszego mózgu, który usiłuje porównać widziany obraz z czymś znanym. Wywieziony na sawannę Pigmej, który całe życie spędzał w buszu, gdzie widoczność nie przekracza 5-6 metrów nie uwierzy, że kropki na linii horyzontu to bawoły, a nie owady.


Tak samo dzieje się, gdy obserwujemy maskę, która się obraca o 360 stopni (http://www.michaelbach.de/ot/fcs_hollow-face/index.html). Nie potrafimy dostrzec momentu, w którym twarz na masce jest wklęsła. Za każdym razem widzimy ją jako wypukłą. Dzieje się tak pewnie dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że obserwowane przez nas twarze zawsze są wypukłe a po za tym jest to prostsze rozwiązanie niż dopatrywanie się wklęsłości.




Jak pisze jeden z czołowych badaczy tej problematyki, Richard Gregory „spostrzeżenia to hipotezy”. Cały zatem aparat poznawczy człowieka nakierowany jest nie na fotografowanie otoczenia lecz na nieustanne weryfikowanie sądów o otaczającej rzeczywistości. Jest to wbrew pozorom mechanizm oszczędzający wysiłek umożliwia identyfikację obiektów na podstawie niekompletnych danych, a umysł potrzebuje mniej szczegółów do zrozumienia otoczenia. Oczywiście „weryfikowanie hipotez” nie zawsze przebiega bez błędów. Analizując te błędy można jednak wiele powiedzieć o mechanizmach przetwarzania informacji przez człowieka

Natura złudzeń nie jest w pełni poznana, należy sądzić że nie ma jednego wyjaśnienia dla wszystkich zjawisk. Część z nich jest wynikiem działania narządów zmysłów części obwodowej - oko. Taką naturę posiada na przykład efekt autokinetyczny. Jeśli w ciemności wpatrujemy się w nieruchome światełko, po upływie około 10 sekund zaczniemy dostrzegać jego pozorny ruch! Przyczyną złudzenia jest mimowolny „dryft” powolny ruch oka. Kiedy eksperymentator uprzedzał badanego że światełko będzie „pisało” różne słowa, wielu badanych odczytywało w pozornym ruchu słowa mówiące o ich wewnętrznych konfliktach... czyli za drugą część złudzenia była już odpowiedzialna część centralna systemu mózg.


Kolejnymi złudzeniami, które są wywołane nieprawidłową pracą narządów zmysłu są tzw. efekty następcze. Jednym z nich jest efekt wodospadowy, który związany jest z postrze-ganiem ruchu. Najłatwiej wywołać go, wpatrując się przez długi czas w spadającą wodę, a następnie przenieść wzrok na nieruchomy kamień znajdujący się gdzieś obok. Odniesiemy wrażenie jakby kamień poruszał się do góry. Dzieje się tak, ponieważ zaangażowane mechanizmy nerwowe ulegają adaptacji lub zmęczeniu, co w efekcie prowadzi do obniżenia ich wrażliwości na sygnały płynące z zewnątrz. Detektory ruchu odbywającego się w jednym kierunku znajdują się w parze z detektorami ruchu w kierunku przeciwnym. Oba typy detektorów są antagonistyczne, to znaczy aktywność jednych hamuje równocześnie aktywność drugich. Oba detektory tworzą nową jednostkę-detektor wyższego rzędu. W momencie kiedy nie ma ruchu oba detektory ruchu znajdują się w równowadze. Kiedy jeden z nich ulega stymulacji ( zmęczeniu ) nie jest w stanie zrównoważyć przeciwstawnego mu detektora. W następstwie występuje iluzja ruchu (odwrotnego do początkowego) przedmiotu, który tak naprawdę się nie porusza.(http://www.michaelbach.de/ot/mot_adapt/index.html)


W podobny sposób można wyjaśnić również efekty następcze barw. W tym przypadku dwa przeciwstawne detektory stanowią receptory barw dopełniających się. Kiedy przez długi czas obserwujemy czerwoną powierzchnię, receptory czerwieni stopniowo ulegają zmęczeniu i tracą swą zdolność do reagowania. Jeżeli po tym włączymy białe światło, to receptory barwy dopełniającej, zieleni będą reagowały normalnie, ale reakcja zmęczonych receptorów czerwieni jest zahamowana. W efekcie białe światło będzie odbierane jako zielone.



Ale sama informacja o wystąpieniu efektu nie daje informacji o tym, która część całego systemu spostrzegania uległa zmęczeniu. Do tego potrzebna jest inforamcja czy po oddzieleniu pól widzenia obu oczu następuje transfer efektu następczego z jednego oka na drugie. Jeśli dochodzi do takiego zjawiska wówczas to efekt ten dotyczy części centralnej systemu. Natomiast jeśli nie dochodzi do transferu to zjawisko to zachodzi w części obwodowej systemu postrzegania. Wyniki przeprowadzonych badań potwierdzają, że efekt następczy barw nie przenoszą się z jednego oka na drugie, zatem można stwierdzić, że podczas stymulacji ulegają zmęczeniu mechanizmy obwodowe, związane prawdopodobnie z wyczerpaniem się zapasów substancji chemicznej w receptorach barw siatkówki. Z lokalizacją detektorów ruchu jest trudniej, ponieważ wyniki wszystkich badań się nie pokrywają. Ale można wysunąć jedne podstawowy wniosek: efekty następcze dowodzą istnienia specyficznych detektorów ruchu i barwy.

















W nastepnej iluzji (http://www.michaelbach.de/ot/col_lilacChaser/index.html) zaprezentowany został efekt zanikania obrazu jest związany z zatrzymania ruchów oka. Zjawisko to dostarcza nam ważnych informacji o pracy systemu receptorycznego, analizującego informacje sensoryczne.
Kiedy oko przestaje się poruszać, receptory wzrokowe przestają reagować, to znaczy przestają przesyłać sygnały do centrum. W efekcie braku sygnałów detektory te przestają funkcjonować i obraz wzrokowy znika w całości.Czy w podobny sposób zachowują się inne zmysły? Jeśli chodzi o zmysł dotyku to odpowiedz na pewno jest pozytywna. Najprostszym przykładem jest pasek do zegarka który po jakimś czasie noszenia na ręce przestajemy odczuwać. Wrażenie smakowe lub zapachowe również znika po pewnym czasie, jeśli pobudzenie nie ulega zmianie.











































Inne złudzenia (http://www.michaelbach.de/ot/sze_shepardTerrors/index.html) są wynikiem stosowania przez umysł pewnych reguł interpretacji obrazu, na przykład odczytywanie trójwymiarowego obrazu z rysunku na płaszczyźnie. Wszystkie informacje wzrokowe są przez nas odbierane w kontekście całego spostrzeganego obrazu. Pewne elementy obrazu mają wpływ na pozostałe czasami nawet zniekształcają ich spostrzeganie w zakresie kształtu i wielkości. W zwykłych warunkach wszelkie informacje pasują do siebie, natomiast często w pracach artystycznych głównie surrealistów elementy rzeczywistości są tak zestawione, że nie pasują do siebie.
Powyższy rysunek pokazuje jak bardzo nasza ocena obrazu zależy od kontekstu całego pola spostrzegania. Gdy porównujemy dwie postacie na rysunku , wydaje nam się, że ta postać w głębi jest większa od tej umieszczonej w bliższej perspektywie. Obie postacie są takiej samej wielkości. Dzieje się tak, ponieważ Człowiek poruszając się w świecie trójwymiarowym naturalnie ma przystosowany aparat wzrokowy do tworzenia trójwymiarowej reprezentacji postrzeganych obrazów. Warto rozpatrzyć jakie reguły są prawdopodobnie wykorzystywane przez aparat wzrokowy:
1. Linie równoległe zdają się stykać w oddali

2. Odległe przedmioty widziane są pod mniejszym kątem aniżeli przedmioty tej samej wielkości leżące bliżej nas

3. Gradient - dający informację o głębi - zagęszczenie linii w dalszych partiach oraz zmniejszanie się długości linii w obrazie na siatkówce




4. Kąt prosty? Przykłady wpływu głębi na odczytywanie kątów prostych.

A) Prostokąt oglądany na wprost: obraz na siatkówce: kąty proste

B) prostokąt obrócony w przestrzeni : obraz na siatkówce kąty rozbieżne (oddalenie od kąta prostego to informacja o kącie nachylenia obiektu)Obojętnie w jakiej pozycji znajduje się prostokąt nasz mózg za każdym razem wszystkie kąty interpretuje jako kąty proste, pomimo iż rzutowany obraz na siatkówce nie prezentuje kątów prostych.
Najlepszym przykładem tego zjawiska jest dołożenie kontekstu do rysunku obok. Kiedy w tle pojawia się prostopadłościan narysowany w perspektywie relacje kątów pomiędzy poszczególnymi liniami zmieniają się diametralnie. I tak górna linia pozioma już nie wydaje się być prostokątna do linii pionowej.






Wszystkie informacje wyniesione z obserwacji przestrzeni wykorzystujemy przy interpretacji obrazów płaskich. Najlepiej ten system interpretacji widać na przykładzie figur niemożliwych. Nasz system spostrzegania próbuje umieścić dany obraz w przestrzeni. Jednak kiedy udaje się poszczególne fragmenty danej figury zinterpretować przestrzennie to już ich połączenie wywołuje złamanie praw rządzących przestrzenią. Jest to o tyle ”irytujące dla naszego wzroku” ponieważ w jakimkolwiek połączeniu linii i kątów w obrazie nie dostrzega się żadnej sprzeczności.
Tak, więc nie możemy spostrzegać wybranych elementów w izolacji od całości obrazu. Dokonując interpretacji obrazu oceniamy cały obszar.